Ułatwienia dostępu

Zmiany

Gdy zaczynamy dbać o siebie, nadchodzą zmiany. Zmieniają się nasze myśli, bo mamy je pod większą kontrolą. Zmieniają się wydarzenia, bo są wywoływane myślami. Zmieniają się zwyczaje bo zbudowane są na nowych, przemyślanych nawykach. Nie przychodzi to z dnia na dzień. Wymaga to systematycznej, ciągłej i długotrwałej pracy, którą warto włożyć w lepsze jutro. Jak to zrozumiemy to motywacja jest odpowiednio silna by prowadzić nas tą drogą. Motywacja sprawia, że droga jest przyjemnością i ambitnym wyzwaniem, dzięki któremu rośniemy. Jako, że utopią jest sądzić, że nie będą nas już dotykać złe chwile, że nie będziemy się poddawać złym emocjom, nie ma co nastawiać się, że życie będzie od teraz usłane różami. My tylko będziemy lepiej wyposażeni, by życie przeżywać świadomie i z większym zrozumieniem. Nauczymy się dostrzegać piękno w codzienności, nie będziemy mieli zgubnych oczekiwań. Docenimy siebie i będzie nam z sobą dobrze. Nie będziemy musieli uciekać się do regulowania emocji poprzez środki psychoaktywne. Nie będziemy próbować dowartościowywać siebie przez krzywdzenie innych.

Same superlatywy. A jednak coś jest nie do końca dobrze. Poprzez wprowadzenie zmian w swoim życiu wprowadzamy, je również w swoim otoczeniu. Na początku nie do końca jest to przyjemne. Tracimy niektóre osoby z otoczenia znajomych, co nie jest jakąś dużą tragedią, bo taka rotacja wśród ludzi jest zawsze. Jest w zupełności normalnym zjawiskiem. Zostaje ten niewielki trzon przyjaciół w liczbie od 1 do 2 może 3, a reszta raz jest bliżej raz dalej. Niepokój wkrada się gdy odsuwają się od nas osoby, które były w naszym bliskim otoczeniu a czasem i z rodziny. Osobiście uważam, że dbanie za wszelką cenę o relacje, gdy są zbyt dużym kosztem okupione, nie jest dobrym wyjściem. Nie ma to większego znaczenia czy łączą nas więzy krwi czy nie. Dawno odeszłam od myślenia, że komuś należy się szacunek tylko dlatego, że jest starszy, z rodziny czy co tam jeszcze sobie wstawicie. Na szacunek należy sobie zapracować. Nie jestem też zwolennikiem pielęgnowania żalu, bo wtedy tak naprawdę szkodzimy sobie. Uważam, że powinniśmy nie obarczać się wagą urazy ale odpuścić dla swojego, świętego spokoju. Nie musimy przy tym udawać, że więź jest na poprawnym poziomie, bo równie dobrze można z niej zrezygnować. Nie ma co się obwiniać o zerwane relacje tylko dlatego, że przestajemy nadawać na tych samych falach co otoczenie.

Dla większego zrozumienia możemy rozpracować sobie to zjawisko. Kto z naszego otoczenia odchodzi, gdy my decydujemy się na życiowe zmiany takie jak abstynencja, wyznaczanie granic, rozwój osobisty, asertywność czy nowe, wartościowe relacje? Osoby, którym z nami i naszymi poglądami nie po drodze.

Osoby, które nie potrafią dobrze się bawić bez alkoholu lub innych używek nie widzą w nas już czarujących partnerów do imprezowania. Już nie bawią nas te same żarty, już nie fascynują te same tematy. My nie jesteśmy atrakcyjni dla nich a oni dla nas.

Gdy stawianie przez nas granic i asertywność jest powodem wykruszenia się z naszego otoczenia osób oznacza to, że nie mogą one tego znieść. Dlaczego? Bo my byliśmy im potrzebni tacy nieuświadomieni. Manipulować i wykorzystywać można tylko takie osoby, które nie potrafią się przeciwstawić. Natomiast przeciwstawić się często nie potrafiliśmy, bo nam tego zabraniano. Bo nie wypada odmówić wujkowi, rodzicowi, rodzeństwu, przełożonemu itd. Takie wychowanie zabijało naszą asertywność, co nierzadko doprowadzało do tragedii takich jak wykorzystanie seksualne. W tym przypadku nie ma co żałować, że opuszczają nasze otoczenie takie osoby.

One potrzebowały nas do zaspokojenia swoich celów naszym kosztem. Czasami satysfakcjonujące było poczucie władzy nad nami. Innym razem byliśmy bankiem pożyczkowo-zapomogowym. Kolejnym razem emocjonalnym workiem treningowym. Można by mnożyć przykłady potwierdzające jakie to korzyści z nas mieli tacy ludzie. Gdy nagle spotykają się ze sprzeciwem czują się pokrzywdzeni i rozstają się z nami w gniewie. Dodatkowo starają się obwinić nas za zaistniałą sytuację i poniekąd mają rację. Gdyby nie nasza praca nad sobą dalej bylibyśmy "chłopcami na posyłkę" i mieliby z nas większy osobisty pożytek. Gdy opuszczają nas ludzie z powodu naszego wyboru drogi życiowej, zmian rozwojowych, zmian względem postrzegania siebie, czy nauki, nie ma co lamentować. Ci wartościowi powrócą, odejdą tylko na moment, na czas zrozumienia. Tacy wiedzą, że każdy kto obrał sobie jakiś cel ma do pokonania drogę pod górę, niełatwą i skomplikowaną, zabierającą czas. Poza tym droga na szczyt jest trudna a tam nie ma tłumów. Gdy skupimy się na sobie, w zdrowym tego słowa znaczeniu, odpowiedni ludzie pojawią się w odpowiednim momencie. Dzisiejszy artykuł dedykuję chwilowo samotnemu znajomemu, który nie wierzy, że ten stan przeminie.

Panie Profesorze - jeszcze będzie przepięknie.

Argo Horse

ul. Łąkowa 23,
64-820 Szamocin,
woj. wielkopolskie, Polska

+48 503 555 336
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

NIP: 7661002867
REGON: 570222992

Pozostańmy w kontakcie

Obsługa klienta


InPost_PeyU

Copyright © 2022 by argohorse.pl | Wszelkie prawa zastrzeżone.