Wysiedziane marzenia
Dostałam pytanie - co zrobisz jak skończą się tobie tematy do artykułów? Stwierdziłam, że nie jest to możliwe bo inspirują mnie ludzie. A tych jest wszędzie pełno. Czerpię z nich jak ze studni, która nigdy nie wyschnie. Najbardziej inspirują mnie tacy, których dopiero poznaję i tak było tym razem. Kilka dni temu miałam przyjemność poznać pewną uroczą osobę, z którą miałam okazję porozmawiać. I po raz kolejny zapisywałam myśli, by mi nie uleciały po to, żeby móc się nimi z Wami podzielić. Skoncentruję się dzisiaj (znowu!) na marzeniach. Bo jak, to jest? Są one dla nas dobrodziejstwem czy zmartwieniem? Pisałam, już kiedyś, że starość się zaczyna wtedy, gdy więcej czasu poświęcamy na wspomnienia z przeszłości niż na przyszłość. Gdy poddajemy się ewokacji a nie marzeniom i planom. No dobrze, ale ile można marzyć a potem frustrować się, że poza strefę marzeń nie wychodzimy? Dlaczego nie wychodzimy?
Po pierwsze: niektóre marzenia spełniamy, te drobne ale ważne. Nie dostrzegamy ich, ponieważ nie kosztowały nas wiele wysiłku. Co nie zmienia faktu, że dobrze jest je wyłapać i poczuć wdzięczność za to, że już się ziściły. Po drugie za niektóre nigdy się poważnie nie bierzemy. Marzenia nie spełniają się przez wysiedzenie ich na fotelu tylko z pracy. Im cięższa praca, tym lepsza i dłuższa satysfakcja z jej wykonania. Brakuje nam konsekwencji w dążeniu do celu. Takie czasy. Mamy dostęp do wielu dziedzin naukowych, zawodowych, do różnorakich form relaksu, tworzenia. W zasięgu ręki mamy literaturę, która nas interesuje, mentorów, nauczycieli. Możemy wciąż próbować nowego, by wyłuskać to, co nam pasuje. Chyba, przez to zmieniamy zainteresowania nie dopinając wielu projektów do końca. Nudzimy się szybko, bo oczekiwaliśmy wiecznych fajerwerków a tu rozczarowanie, bo życie wygląda inaczej. Skąd mogła nam się powyższa postawa wziąć? A no z nastawienia i pracy (albo jej braku). Jak już wybrałam czym się będę zajmowała w życiu to jeszcze muszę włożyć w to działanie. Działanie niewątpliwie przybliży mnie do celu. Wyobraźcie sobie, że przy 20 minutach dziennie, poświęconych na jeden temat czy nową umiejętność, jesteśmy w stanie już po miesiącu zostać dobrym amatorem w danej dziedzinie. To oznacza, że po miesiącu nauki gry na gitarze, zagramy proste piosenki.
Tak niewiele trzeba, żeby nauczyć się jeździć samochodem a nawet by móc powodować koniem. Niewiele trzeba by dostrzec postępy. Jak widzimy efekty to jesteśmy zadowoleni. Chętniej ćwiczymy i powtarzamy stając się coraz lepszymi. To w czym problem? W barku samodyscypliny. W tym, że my odpalamy raz na jakiś czas i poświęcamy wtedy 4 godziny ciurkiem na zadnie i nie kontynuujemy. A jak kontynuujemy to przerwy są tak długie, że dobry efekt jest ciągle poza naszym zasięgiem.Samodyscyplina, też jest umiejętnością. Można się tego nauczyć.Chciałabym zwrócić uwagę, również na to, że są wśród nas osoby wybitne. To takie, które są na szczycie w danej dziedzinie. Są to osoby wyjątkowe. Poświęcają dużo czasu by szlifować swój talent, by doskonalić się w wybranym obszarze. I dzięki temu osiągnęły tzw. szczyt. I tu warto zadać sobie pytanie, czy aby na pewno, chcę znaleźć się na szczycie wraz z całym wachlarzem konsekwencji, które za tym idą? Osoby wyjątkowe na danym poletku, nie są osobami idealnymi. Takich nie ma. Nie mają oni większych zdolności rozciągania czasu. Dysponują oni taką samą dobą jak inni.
Nie jest realnym stworzyć życia w równowadze gdy się poświęca czas tylko jednej sprawie. Swoje zadanie wykonują kosztem jakości funkcjonowania na innych płaszczyznach życia. Dlatego takie osoby mają deficyty w relacjach rodzinnych bądź w zdrowiu albo w finansach. Gdy prześledzimy biografie osób wybitnych zauważymy, że często były to osoby nieszczęśliwe, samotne bądź niezrozumiane. Zapisały się w historii, wiele zdziałały dla ludzkości poświęcając się bez reszty. Czy ja lub Ty, jesteśmy skłonni tyle poświęcić? Ja nie. Samo to, że zadajemy sobie takie pytanie jest już potwierdzeniem braku gotowości na tak duże poświęcenie. Wydaje mi się, że ludzie wybitni nie mają czasu na refleksję nad tym co im bardziej się opłaca. Tor ich energii idzie całkiem w inną stronę, w kierunku tworzenia. Nie w kierunku kalkulacji. Oni sobie takich pytań nie zadają.
Dobrze jest próbować wielu kierunków rozbudowując swoje kompetencje. W konsekwencji pomoże nam to w wyborze naszego przyszłego zajęcia. Dobrze jest umieć się określić, co się chce w życiu robić. I dobrze jest pracować nad swoją samodyscypliną, by widzieć postępy i czerpać z nich korzyści. Jednak nade wszystko dla naszego zdrowia psychicznego ważne jest abyśmy nie popadali w skrajności. Gdy spędzamy czas przed telewizorem, dobrze jest przyznać się przed sobą, że tak właśnie się lubi. Przebywamy tyle godzin w pracy, że naprawdę możemy sobie pozwolić na spędzenie czasu w taki sposób jak nam pasuje. Z drugiej strony, nie ma być co rozżalonym, że inne nasze marzenia się nie spełniają. Same się nie spełnią. Widocznie dobrze nam jest w tym naszym fotelu. Czas przyznać się przed sobą, że właśnie tak mi dobrze i czas czerpać z tego przyjemność a nie biczować się lub zrzucać na innych, że nasze marzenia poszły w łeb.
Życzę Wam równowagi i więcej życzliwości dla siebie.