Ułatwienia dostępu

Substytut rodzica

Panuje ostatnio trend zwalania winy za nasze niepowodzenia na rodziców. Jak mantrę słyszę poniższe sformułowania: Nie potrafię stworzyć wartościowej relacji. U mnie w domu nie okazywano sobie uczuć i nikt mnie tego nie nauczył. Nadużywam alkoholu, bo u mnie w domu alkohol był wszędobylski. Nie potrafię rozmawiać, bo w mojej rodzinie konflikty rozwiązywało się krzykiem. Nie było wyjaśnień w domu, po sprzeczce rodzice nie odzywali się do siebie. (Swoją drogą jeden z paskudniejszych sposobów na ukaranie kogoś, to karanie milczeniem.) Stosuję przemoc bo tylko taką znam taktykę, by mieć sytuację pod kontrolą, w moim domu też tak było. Nie potrafię oszczędzać pieniędzy bo moja mama była rozrzutna i ja też tak mam. Mój tata zdradzał mamę a, że nie daleko pada jabłko od jabłoni, odziedziczyłem to po nim. Niczego w życiu nie osiągnąłem, bo moi rodzice powtarzali mi, że do niczego nie dojdę, to oni podcięli mi skrzydła. Mogłabym tak jeszcze długo wymieniać nasze wymówki.

Wyliczone wyżej przeze mnie argumenty dlaczego nasze życie jest do bani, mogą być całkiem słuszne. To wszystko mogło się wydarzyć. Jest tylko jeden problem. My jako osoby dorosłe, myślące i już niezależne od rodziców nie mamy prawa zrzucać na nich winy za nasze niepowodzenia. Tak samo jak oni nie są odpowiedzialni za nasze sukcesy. To nasza praca, nasze postępowanie i wybory mają wpływ na jakość naszego życia.

Pewnie, że są momenty, w których wykorzystujemy nasze nawykowe reakcje z dzieciństwa. Targają nami emocje i potrafią popchnąć do nieprzyjemnych rozwiązań. Wiele zachowań podyktowanych jest z poziomu ego i poprzez nasze mechanizmy obronne ( i średnio się zastanawiamy, czy są adekwatne do sytuacji). Są to poczynania nawykowe i wytworzone w dzieciństwie. W momencie, w którym nie bardzo byliśmy sprawczy, za to bardzo zależni od rodziców bądź opiekunów. Dzisiaj już jesteśmy samodzielni i sami odpowiadamy za swoje życie i sami to życie kreujemy. Zamiast oskarżać rodzicieli o nieudolność wychowawczą zwróćmy uwagę w których momentach i jak się zachowujemy. Jeżeli to postępowanie niesie za sobą przykre konsekwencja dla nas i naszych najbliższych to znaczy, że mamy już nad czym pracować.

Co się stanie jak tego nie przepracujemy? Przede wszystkim szkodzimy sobie. Często nie potrafimy stworzyć zdrowej relacji. Chcemy zrekompensować sobie poprzez partnera, znajomych, pracodawcę itd., te braki za które według nas odpowiedzialni są rodzice (możemy sobie nie zdawać z tego sprawy). Chcemy nimi goić nasze deficyty. Tyle tylko, że prowokowanie do uzyskania oczekiwanych reakcji osób, które mają być uzupełnieniem rodziców rzadko odnosi oczekiwane rezultaty. Nie jesteśmy w stanie osobami z zewnątrz zapełnić pustki wyrządzonej przez naszych rodziców. To czego doznaliśmy bądź czego nie otrzymaliśmy od nich, musimy zapewnić sobie sami. Przez rozpamiętywanie zatruwamy sobie sami, swoje dorosłe życie. 

Rodzice niczego nie są nam winni i już niczego od nich nie dostaniemy. Jeżeli brakowało nam w dzieciństwie uwagi, miłości, poczucia bezpieczeństwa może to do nas teraz wracać. Sytuacje i zdarzenia potrafią nas emocjonalnie przenieść w czasie do przeszłości. Wtedy my poddajemy się nastrojowi z tamtych chwil i biczujemy siebie (poprzez obniżenie samopoczucia) oraz rodziców (obarczając ich za cały ten pasztet). Oczekiwanie wszelkiego kajania się przez nich, czy przeprosin nie ma żadnego sensu. Prawdopodobnie i tak niczego by to nie zmieniło, ponieważ nasze zachowanie jest nawykowe. Poza tym przyzwoitym byłoby spróbować zrozumieć dlaczego oni tak się zachowywali i dlaczego my odebraliśmy to jako krzywdę. Mimo poczucia niesprawiedliwości, powinniśmy skierować nasze myśli na przyszłość. Obciążanie siebie przeszłością chyba  nikomu nie pomogło rozwinąć skrzydeł.  Należy wziąć pod uwagę świadomość jaką rodzice dysponowali i dostęp do wiedzy. My mamy to szczęście, że zaczerpnąć wiedzę możemy w każdej chwili poprzez dostęp do Internetu, oni  nie mieli. My mamy dostęp do najnowszych badań psychologicznych, oni nie mieli.

Żyli w innych czasach, byli pokoleniem baby boomers lub X. Inne mieli priorytety, możliwości i dojrzałość emocjonalną. Inne wychowanie w nieco innej kulturze. Nie oczekujmy od naszych opiekunów, że powinni być ideałami, bo takich nie ma. Każdy z nas popełnia błędy czy się z tym godzimy czy nie. Najpiękniejsze w całej sytuacji powyżej jest to, że mamy realny wpływ na zmianę naszego zachowania. Na zmianę postrzegania i interpretacji. Wiąże się to oczywiście z pracą. Choć lekko nie będzie, to zmotywować do niej może nas nasz cel a mianowicie poprawa jakości życia. Co za tym idzie poprawa może nastąpić w wielu sferach takich jak: rodzina, praca, zdrowie i rozwój osobisty. Chyba warto się zaangażować. By zmienić to i owo należy dogrzebać się i zdefiniować nasze deficyty. Nie musimy udawać, że przeszłość była inna. Jedyne co należy zrobić to dać sobie samym to czego nie otrzymaliśmy od rodziców i przestać się w tym "błotku" mościć. Zrozumieć, że miłość, bezpieczeństwo i uwagę możemy sami sobie teraz dać. Pokochać siebie. Pokochać ciało i duszę. Zapewnić sobie uwagę ( skoncentrować się na zdrowiu, rozwoju i dążyć do balansu). Wypracować poczucie bezpieczeństwa. Bierzemy życie w swoje ręce i schodzimy już z rodziców. Do roboty.

Argo Horse

ul. Łąkowa 23,
64-820 Szamocin,
woj. wielkopolskie, Polska

+48 503 555 336
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

NIP: 7661002867
REGON: 570222992

Pozostańmy w kontakcie

Obsługa klienta


InPost_PeyU

Copyright © 2022 by argohorse.pl | Wszelkie prawa zastrzeżone.