Prawo przyciągania cz.2
Wracając do prawa przyciągania w świecie jeździeckim, to mogłabym mnożyć przykłady, kiedy byłam jeszcze nie świadoma tych praw i przez przypadek programowałam się na negatywy. Dzisiaj zauważam to, również wśród młodych adeptów. Jeżeli osoba, boi się danego konia a później z niego spada, to naprawdę bardzo rzadko jest to wina konia. O co chodzi? Gdy pracujesz z koniem w strachu i napięciu on czyta Twoje ciało. Widzi, że czegoś się boisz, tylko nie wie czego. Według niego jesteście w centrum jakiegoś zagrożenia, bo to mówi mu Twoje ciało. Również zaczyna się bać i wtedy niewiele potrzeba by wywołać jego reakcję. Podobnie jak w relacji rodzic - dziecko. Gdy rodzic jest w stresie dziecko, też tak czuje i spada jego nastrój, może się bać, czuć niepewnie. Nie musi rozumieć o co chodzi, ważne że widzi niepokój. Takie są mechanizmy życia w stadzie. To jest o tyle niebezpieczne w kontaktach z końmi, że może doprowadzić do poważnego zagrożenia życia i zdrowia przez gabaryty spanikowanego zwierzęcia. W dużym stresie mamy jakby upośledzone reakcje. Zarówno konie jak i ludzie wykazują zachowania instynktowne, które otrzymaliśmy w prezencie od ewolucji, bo kiedyś w chwilach zagrożenia nie było czasu na analizowanie sytuacji i szukanie wielu rozwiązań. Trzeba było uciekać, bronić się lub skorzystać z ryzykownego, trzeciego rozwiązania jakim jest tanatoza (czyli udawanie martwego).
Podczas ucieczki spanikowanego konia może wydarzyć się wiele złego. Ciężko nam jest przyznać, że ta galopująca furia może zachowywać się tak przez nas. A przeważnie tak jest, zaczynając od stopnia wyszkolenia konia, kończąc na naszym wpływie, na jego poczucie bezpieczeństwa.
Kolejny przykład to trema przed zawodami. Gdy nie mamy doświadczenia takie wydarzenie generuje szereg reakcji somatycznych (napięcie, ciała, szybki, płytki oddech, drżenie lub potliwość). Powyższy stan naszego ciała jest jak krzyk w języku niewerbalnym konia. Przeważnie koń też jest w napięciu, bo nie ukrywajmy środowisko zawodów niewiele ma wspólnego z jego naturalnym. Jak skumulujemy stan konia z naszym rozhisteryzowaniem, to nie może z tego wyjść nic dobrego. Dlatego tak ważne jest by młodzi adepci mieli do dyspozycji doświadczone konie.
To, w co wierzymy, wprowadza nas w odpowiedni nastrój. Jeżeli mam przeświadczenie, że dany koń zrobi mi krzywdę, to mogę podświadomie prowokować niebezpieczną sytuację. Z kolei, gdy jestem dobrze nastawiona na relację, to nie dostrzegam aspektów, które mogą mi nie sprzyjać w osiągnięciu celu. To jest taki stan jak w początkach relacji miłosnej. Na początku, nie dostrzegamy żadnych wad drugiej osoby. Jesteśmy zafascynowani i zauroczeni. Nie znaczy to jednak, że dana osoba jest idealna, tylko jej przywary nam nie przeszkadzają, bo ich nie widzimy.
To jest też pewien rodzaj mechanizmu naszego mózgu. Jeżeli jesteśmy zmotywowani, zwłaszcza motywacją wewnętrzną, nasz umysł minimalizuje przeszkody w osiągnięciu celu. Przez co nie stanowią one dla nas problemu w tym przypadku. Jeżeli natomiast nie chcemy czegoś zrobić nawet ze zwykłego lenistwa, to drobna rzecz rośnie do rangi poważnej przeszkody. Na przykład gdy mamy umyć samochód w zwykły dzień, i specjalnie jechać na myjkę, średnio nam się chce. Gdy jednak wyjeżdżamy gdzieś na fajny pobyt, to myjemy to auto zafascynowani przygodą i nie koncentrujemy się na czynności mycia ani na innych niedogodnościach.
Zapewne wiecie, że motywacji mamy kilka rodzajów. Motywacja ujemna i dodatnia, wewnętrzna i zewnętrzna. Ujemna to taka, gdy robimy coś, żeby uniknąć złych konsekwencji jak na przykład zabranie premii. Dodatnia jest wtedy, gdy zaspokajamy swoje potrzeby dążąc do jakiegoś celu. Wewnętrzna to taka, gdy sami dla siebie czegoś pragniemy a nasze działania mają wartość samą w sobie. Czynności podczas ich wykonywania sprawiają nam przyjemność i zadowolenie, przez co droga do celu wydaje się być dużo łatwiejsza. I ta motywacja jest najbardziej pożądana i korzystna. Również jest ona dodatnią. Motywacja zewnętrzna jest wtedy, gdy działamy pod czyimś przymusem. Jest ona mało skuteczna ponieważ jest obarczona, kontrolą osób z zewnątrz. Gdy czujemy presję i robimy coś ze względu na życzenie innych, nie mamy do tego takiego serca jak wtedy, gdy robimy to z własnej inicjatywy. Przykładem na takie zachowanie jest sytuacja, w której dzieci interesują się jakąś dziedziną, są w niej dobre do momentu, w którym rodzice nie zaczną się wtrącać.
Gdy dziecko czuje presję i widzi możliwość zawiedzenia rodziców niepowodzeniem, przestaje czuć zadowolenie z danych zajęć. Dlatego motywacja stopniowo spada, aż osiągnie się poziom rezygnacji lub przymusu. To jest częsty widok w stajniach. Dzieciaki mają frajdę z koni do momentu, w którym rodzice nie zaczną naciskać, na wyniki, regularność treningów itp.
Częstym widokiem jest też motywacja zewnętrzna w ośrodkach terapii uzależnień, gdzie ludzie poddają się terapii bo w przeciwnym razie stracą pracę, dom lub rodzinę. Jeżeli taka osoba, sama nie poczuje potrzeby zmiany to szanse na powodzenie są nieduże.
Podsumowując prawo przyciągania to nic innego jak nasze nastawienie i upartość w dążeniu do celu. Mamy wtedy większe możliwości gdyż sami doszukujemy się oraz tworzymy okazje do osiągnięcia celu. I nie los nam sprzyja, tylko to my pracujemy na sukces.
Czego Wam bardzo mocno życzę.