Ułatwienia dostępu

Plaga nicnierobienia
pies

Po obserwacji samej siebie doszłam do wniosku, że najlepiej mi się funkcjonuje gdy mam napięty plan działań jak struna. Przy czym nie zapominam brać pod uwagę takich czynności, które są skierowane tylko na moją osobę. Medytacja, rozwój, spacer czy drzemka to są moje działania skoncentrowane tylko na mnie i dają mi satysfakcję, relaks, odpoczynek co w konsekwencji jest paliwem do dalszego działania.

Czasami mam możliwość przetrollować jakiś dzień. (Może nie cały bo jako mama i opiekunka wielu zwierząt, mam stałe punkty związane z wyżej wymienionymi funkcjami.) To duża pokusa żeby właśnie tak odsapnąć, co jest niezłym paradoksem. Za każdym razem gdy pozwolę sobie na tę formę odpoczynku, wpędza mnie to w obniżony nastrój. Mam poczucie zmarnowanego czasu i nawet jakoś boli mnie ciało. Obserwacja tego co się ze mną dzieje pozwoliła mi wysnuć wnioski, że ja nie nadaję się do dłuższego nicnierobienia. Gdy nie mam nic zaplanowane, to po obejrzeniu jakiegoś filmu biorę się za artykuły (piszę je na zapas), książkę, konie lub biorę kije i idę w las z psami. Co pozwala mi wypełnić dzień z poczuciem satysfakcji, bo zrobiłam coś pożytecznego. 

Po co to piszę? Żeby zwrócić uwagę moim czytelnikom na bardzo istotny aspekt jakim jest aktywność. To ona nadaje sens naszemu życiu, to ona daje nam rozpęd i motywację. Zastanawialiście się czasami dlaczego tak wiele osób w podeszłym wieku jest po prostu nieznośnych? Ja tak i co gorsza jak odsunę się od działań, albo jak się mnie odsunie, to będę tak samo się zachowywała. Przy nadmiarze czasu i braku celu, zadań ja dostanę na głowę, uprzykrzając życie najbliższym. Dlatego mam zamiar cały czas skupiać się na życiu podczas życia. Na tworzeniu, na rozwoju, na ruchu. To brak ambicji, wytrwałości, wiary w siebie i może trochę  lenistwo zabiera nam tlen do pracy. Mimo wielu korzyści z życia w pędzie ( w zdrowym sensie), bardzo dużo osób wybiera drogę bez zmian. Albert Einstein powiedział: "Życie jest jak jazda na rowerze. Aby utrzymać równowagę, musisz się poruszać." I jak często, miał rację. Gdy mamy za dużo niezagospodarowanego czasu, to nasze głowy już go sobie wypełnią. Lękiem, obawą, strachem czy złością. Mam wrażenie, że przyczyną depresji jest słuchanie właśnie tego głosu w głowie. To on zabiera nam motywację, obniża samoocenę i konsekwentnie drąży dziury w samopoczuciu.

Kolejną sprawą jest nasze nastawienie. Ile to razy miałam okazję słyszeć od osób, że u nich teraz jest tak dobrze, że to musi pierdyknąć. No i może się tak stać a nie musi. Umiejętność dostrzegania dobrych chwil nie dość, że pozwala nam żyć w dobrostanie to daje nam odporność na te złe chwile. Przywołując dobre doświadczenia pozwalają one nam zmniejszyć cierpienie a przez to przetrwać gorsze dni. Naprawdę nie ma co czekać aż spadnie grom na nasz wypracowany spokój. W takich momentach powinniśmy czerpać całymi garściami z życia a nie wpuszczać do głowy nić zwątpienia. Ona po pierwsze sieje obawy a co gorsza im więcej czasu jej poświęcamy tym większe płótno lęku utkamy.

Viktor Frankl starał się przekazać jak istotny jest sens w życiu. On pokazał nam, że w tych najgorszych chwilach można przetrwać dzięki wyznaczonemu celowi. To on nadaje nam kierunek i siły by przetrwać. Ostatnio wyczytałam gdzieś, że w dzisiejszych czasach mamy tyle problemów z nastrojami, bo nie mamy sprecyzowanego celu. Dziś jest wszystko w zasięgu ręki, nie trzeba o  nic się starać. Dziś mamy więcej czasu, nie harujemy w polu od świtu do zmierzchu. Depresje i migreny były zarezerwowane dla Pań, które leżały i pachniały. Proste kobiety musiały zadbać o ogród, zwierzęta, dzieci i dom. Zbierać plony, ubijać masło, doić krowy. Nie było czasu na zamartwianie i odporność psychiczna była większa. Dzisiaj masło kupujemy w sklepie a dzieci oddajemy do przedszkola, w podskokach biegniemy do pracy by nie zajmować się domem w pełnym tego słowa znaczeniu.

Miłosz Brzeziński w "Życiologi" pisze, że życie składa się z trzech filarów: pracy, domu i siebie. Ciężko jest wyważyć te strefy ale jeszcze ciężej się żyje, gdy leżą one na łopatkach. Gdy nie pracujemy zalewa nas nicnierobienie wraz z wszystkimi konsekwencjami psychicznymi od obniżonego nastroju, po niską samoocenę i poczucie nieprzydatności. Gdy zaniedbujemy rodzinę tylko prowokujemy sytuacje do romansów i innych ryzykownych zachowań. Nie mówiąc o kosztach dla dzieci, które ponoszą je największe gdy jest tak zwany rodzic nieobecny i dźwigają aż do dorosłości. To wtedy zaczynają zadawać sobie pytanie czemu tyle spraw się nie klei i lądują w najlepszym wypadku na terapii. Gdy nie dbamy o siebie, to zakładamy na swoje barki co rusz to nowe obowiązki, ciężary i zobowiązania, pod którymi uginamy się jak pałąki. Czasami wytrwamy, czasami pękniemy. Nie ma to nic wspólnego ze szczęśliwym życiem. Zaniedbania w każdej z tych sfer prowadzi do poważnego zaburzenia równowagi. Do zaburzeń prowadzi też wieczna obawa, że radosne chwile nie mogą długo trwać. I w końcu do zaburzeń równowagi prowadzą oczekiwania, przez które spodziewamy się fajerwerków albo jesteśmy rozczarowani. Tak skazujemy siebie na bylejakość naszego życia, bo nie potrafimy rozprostować skrzydeł szczęścia.

Argo Horse

ul. Łąkowa 23,
64-820 Szamocin,
woj. wielkopolskie, Polska

+48 503 555 336
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

NIP: 7661002867
REGON: 570222992

Pozostańmy w kontakcie

Obsługa klienta


InPost_PeyU

Copyright © 2022 by argohorse.pl | Wszelkie prawa zastrzeżone.