Złamana wola
Jak Ty to robisz, że to co planujesz to Ci wychodzi? Takie pytanie ostatnio dostałam i od razu zainspirowało mnie do napisania artykułu. Mój sukces tkwi w samodyscyplinie, na którą składają się nawyki. Odkąd pochyliłam się nad tematem nawyków, zrozumiałam na czym polega sprawczość w moim życiu. W dzisiejszym świecie, pełnym pokus i nieustannego stresu, łatwo jest popaść w niepożądane zachowania. Te negatywne skłonności, choć początkowo mogą wydawać się nieszkodliwe lub dające chwilowe poczucie ulgi, niosą ze sobą szereg niekorzystnych konsekwencji, które mogą poważnie wpływać na jakość życia. Z tego powodu, samokontrola oraz precyzyjnie określony cel w moim życiu stały się i ciągle są kluczowymi elementami prowadzącymi mnie do dobrego samopoczucia, szczęścia i mam nadzieję, że i zdrowia. Jak przeanalizowałam sobie jak dużo czasu mi ucieka bo owładnęły mną nawyki, które mi nie służą, powiedziałam: dość! Przecież mogę to zmienić. Po pierwsze przyjrzałam się myślom. Rozkminianie o innych ludziach, piętrzenie obaw i skupianie się na tym co było, absolutnie nie pomaga mi przybliżyć się do marzeń. Scrollowanie telefonu, oglądanie wszelkich informacji, wiadomości i innych tego typu programów, gdzie w każdym mówią to samo, zabiera mój cenny czas. Wpatrywanie się w lodówkę i zastanawianie się co bym zjadła mimo braku głodu, też nie sprzyjało. Wychodzenie na papierosa - strata czasu. Picie alkoholu zawsze wiązało się z gorszą kondycją dnia następnego.
Potrzebowałam jednego - samokontroli. To umiejętność ( czyli mogę ją nabyć), która pozwala mi świadomie zarządzać myślami, emocjami i działaniami. Jest to kluczowy element w walce z negatywnymi nawykami i uzależnieniami. Osoby posiadające wysoką samokontrolę potrafią oprzeć się pokusom i podejmować decyzje, które są zgodne z ich długoterminowymi celami i wartościami. Zaczęłam się tego uczyć. Badania naukowe pokazują, że ludzie, którzy potrafią kontrolować swoje impulsy, mają większe szanse na osiągnięcie sukcesu w życiu osobistym i zawodowym. Samokontrola pomaga w utrzymaniu zdrowych nawyków, takich jak regularna aktywność fizyczna, zdrowa dieta oraz dbanie o zdrowie psychiczne. Długoterminowe korzyści z posiadania samokontroli obejmują lepsze zdrowie, wyższe poczucie własnej wartości oraz większe zadowolenie z życia. Czyli wszystko to mam w zasięgu ręki jeżeli się z sobą dogadam i nie będę sabotowała swoich celów. No i płynnie przeszłam do celów. Mam ich sporo, osiągam je i tworzę nowe. Ważne jest by były one sprecyzowane. Precyzyjnie określony cel życiowy działa jak kompas, który kieruje naszymi działaniami i decyzjami. Posiadanie jasnego celu pomaga w utrzymaniu motywacji i koncentracji, nawet w obliczu trudności i pokus. Cel daje sens naszym/moim działaniom, co sprawia, że łatwiej jest oprzeć się negatywnym nawykom i uzależnieniom.
Odkąd mam jasno określone cele mam tendencję do lepszego planowania swojego czasu i zasobów, co pozwala mi na osiąganie wyższych wyników zarówno w życiu osobistym, jak i zawodowym. Cele pomagają mi również w rozwijaniu umiejętności radzenia sobie ze stresem, ponieważ dają mi poczucie kierunku i kontroli nad własnym życiem. Zrozumiałam, że poddawanie się złym nawykom i uzależnieniom prowadzi do szeregu niekorzystnych konsekwencji, które mogą poważnie wpływać na mój stan psychiczny od lenistwa, po brak organizacji, brak konsekwencji po obniżony nastrój. Nie wspominając o zdrowiu fizycznym. Nic mi tak nie łamie mojej woli jak sieć złych nawyków. One trzymają w pętli i zaciskają się za każdym razem kiedy mówię: "później", "nie chce mi się", "od jutra". Chcę jedno a przez złe nawyki robię zupełnie inaczej. Dosyć. To ja chcę mieć wpływ na moje życie a nie chcę by życie miało wpływ na mnie. Ja chcę być reżyserem każdego dnia. Decyzyjnym kierowcą na mojej drodze życia.
U podstaw chcenia leży praca nad świadomymi nawykami. Cel określony zasadą SMART. Sprecyzowany, konkretny, mierzalny, realny i określony w czasie. I w końcu samokontrola, samodyscyplina. To ja chcę zarządzać świadomie swoim czasem w sposób konstruktywny, satysfakcjonujący a przy okazji mobilizujący mnie do wytrwałości. I to nie jest w cale takie trudne jak mi się wydawało. Nie dyskutuję z głosem w głowie, który mówi: "a może jednak nie", "po co Ci to?",, inni śpią o tej porze"... Jak z nim nie dyskutuję to jest coraz mniej intensywny, a czynności, które mam wykonać jakieś mniej uciążliwe. Satysfakcja po każdym kroku, który jest wykonany w kierunku celu jest moją najlepszą nagrodą i motywacją. Radość z tego co już osiągnęłam i co mam pozwala dostrzegać efekty i praktykować wdzięczność. A to wszystko prowadzi do zadowolenia. Do zadowolenia z siebie, pracy i wszystkiego co stworzyłam. Relacji, dobrostanu i uśmiechu na ustach moich bliskich. Teraz nakręcona jak zegarek chcę przekazywać innym, że jest to do zrobienia. Chcę zarażać spełnieniem marzeń. Chcę by otaczali mnie ludzie szczęśliwi.