Ułatwienia dostępu

Pranie ręczne w social mediach

W dobie wszechobecnych mediów społecznościowych coraz częściej spotykamy się z sytuacjami, w których ludzie dzielą się swoimi problemami związkowymi w sieci. Czasem są to subtelne aluzje, innym razem otwarte oskarżenia lub publiczne oczernianie partnera. Zjawisko to zaczęło mnie frapować. Zaczęłam się zastanawiać dlaczego ludzie decydują się na takie kroki i co im to daje? Dla mnie takie wpisy są niesmaczne i poniżej pasa. Wystawianie osoby na ocenę publiki, która przecież nie ma żadnej wiedzy na temat przyczyn i przebiegu konfliktu, zna tylko wersję jednej strony, jest po prostu nieprzyzwoite.

W związku z tym, że social media stały się platformą do dzielenia się niemal każdym aspektem życia, w tym także osobistymi trudnościami, są one przepełnione publicznymi żalami. Jednym z powodów, dla których ludzie komentują swoje problemy związkowe na forum, jest potrzeba uzyskania wsparcia emocjonalnego. Gdy pojawiają się konflikty w związku, naturalnym odruchem jest szukanie wsparcia u innych. Media społecznościowe, z łatwym dostępem do szerokiej publiczności, oferują szybki sposób na uzyskanie tego wsparcia i symbolicznego poklepania po plecach.

Jednak, jak zauważa psycholog Sherry Turkle media społecznościowe mogą dostarczać jedynie powierzchownego wsparcia. Turkle pisze, że relacje budowane w sieci są często mniej głębokie i mniej autentyczne niż te twarzą w twarz. Dlatego też szukanie pocieszenia na platformach takich jak Facebook czy Instagram nie prowadzi do rzeczywistego rozwiązania problemów, a jedynie chwilowego złagodzenia emocji. Przy realnej konfrontacji i tak jest się samemu z problemem. Myślę, że publiczne ujawnianie kulisów sporu w związku może być formą manipulacji, mającą na celu wywarcie presji na jednym z partnerów lub uzyskanie nad nim przewagi w konflikcie. W psychologii mówi się o tzw. power play, czyli grze o władzę, która często występuje w związkach, zwłaszcza gdy jedna ze stron czuje się zagrożona lub bezsilna. Poprzez takie publiczne oskarżenia, osoba może próbować zdyskredytować swojego partnera, budując narrację, w której sama staje się ofiarą, a partner oprawcą. Dotarłam do badań przeprowadzonych przez Holman i McDaniel (2020), które wskazują, że osoby, które często publikują informacje o swoich problemach związkowych w mediach społecznościowych, mogą doświadczać wyższego poziomu niezadowolenia w relacji. Takie działania mogą być próbą uzyskania kontroli nad sytuacją, w której czują się bezsilne lub zagrożone

Z drugiej strony, tego rodzaju zachowanie często prowadzi do pogorszenia relacji, ponieważ partnerzy mogą czuć się zdradzeni czy oszukani.  W taki sposób raczej nie doprowadza się do rozwiązania trudności w związku a wręcz przeciwnie, mocniej rozkręca koło utrapień. Bo chociaż publiczne dzielenie się problemami w związku może przynieść chwilową ulgę, to nie ściąga z nas definitywnie naszego bólu. Bez wątpienia jest to działanie pod wpływem emocji, które nie są dobrym doradcą, są tylko chwilową karmą dla ego, dlatego długoterminowe konsekwencje mogą być przykre. Otwieranie się na opinie osób trzecich, które często nie są w pełni świadome kontekstu, nie jest kierowane dobrą intencją mającą na celu porozumienie. Tu widać jasno brak chęci dotarcia do konsensusu. Profesor psychologii John Gottman, który pochyla się w swoich badaniach nad tematyką związaną ze stabilnością związków, podkreśla, że kluczem do zdrowych relacji jest konstruktywna komunikacja i wzajemne zrozumienie. Publiczne pranie brudów w sieci zazwyczaj działa na odwrót, niszcząc zaufanie i intymność między partnerami.

Całkiem odrębną sprawą zastanawiającą mnie jest, kto takie historie rodzinne czyta? Kto jest odbiorcą takich postów i co mu daje angażowanie w cudze sprawy? No i tu też pogrzebałam trochę. Okazuje się, że konflikty w związkach to temat, który budzi silne emocje również u odbiorców takich wpisów – od współczucia, przez złość, po radość z cudzego nieszczęścia. A angażują się w takie posty, ponieważ dostarczają one emocji, które są dla nich stymulujące. Psycholog Paul Bloom w swojej książce Przeciw empatii pisze, że ludzie czasami czerpią przyjemność z emocji wywoływanych przez dramaty innych, co może tłumaczyć ich zaangażowanie w takie sytuacje. Poza tym ludzie mają wrodzoną ciekawość dotyczącą życia innych. To, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami, zawsze fascynuje, a media społecznościowe oferują dostęp do prywatnych spraw, które normalnie byłyby ukryte. To nic innego jak zwyczajne podglądania życia innych. Dla niektórych, obserwowanie cudzych zmagań w związkach może być formą rozrywki. Czytanie o problemach innych może sprawić też, że ktoś poczuje się lepiej z własnym życiem. Kiedy widzimy, że inni mają gorzej, nasze własne życie może wydawać się mniej problematyczne, a to wzmacnia poczucie wyższości i zadowolenia. Przykre, że są ludzie, którzy nie mają z kim pogadać w zaufaniu o swoich perturbacjach w związku i posuwają się do publicznego zwracania niestrawionych trosk. Przykre, że nie potrafią podejść do przeciwności w inny sposób jak prowokować do publicznego linczu. Jeszcze bardziej przykre jest to, że są tacy, którzy czytają takie posty, angażują się i zapominają żyć własnym życiem.

Argo Horse

ul. Łąkowa 23,
64-820 Szamocin,
woj. wielkopolskie, Polska

+48 503 555 336
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

NIP: 7661002867
REGON: 570222992

Pozostańmy w kontakcie

Obsługa klienta


InPost_PeyU

Copyright © 2022 by argohorse.pl | Wszelkie prawa zastrzeżone.