Połączenie konia z jeźdźcem
Ostatnio zaczęłam rozkminiać jak to jest, że los tak dziwnie łączy nas w pary ze swoimi końmi? Dlaczego prędzej czy później ktoś ma problem ze swoim koniem? Te komplikacje występują na różnym etapie współpracy. I wtedy pomyślałam, że to nie może być przypadek. Obserwując swoich klientów oraz siebie i moje relacje z końmi, wywnioskowałam, że konie w naszym życiu mają specjalną rolę. U mnie na przykład, w pewnym momencie przytłaczały mnie choroby moich koni (mimo, że takie wzięłam). Spalałam się strasznie podczas ich leczenia, martwiłam i stresowałam. Zreflektowałam się później, że właśnie taką rolę sobie obrałam, rolę ratownika. Zmieniłam punkt widzenia, co pozwoliło mi przepracować moje potrzeby. Dzięki wyżej wymienionym wydarzeniom pozwoliłam sobie ściągnąć odpowiedzialność z moich barków. To nie jest tak, że olałam te konie tylko odpuściłam emocjonalnie. Dalej je leczę ale bez utraty własnej energii życiowej. Mało tego odkąd tak postępuję mam wrażenie, że ich schorzenia zmniejszają swoje natężenie.
Jeden z moich koni nauczył mnie słuchać. W pewnym momencie podchodziłam już niemalże taśmowo do treningów a on wywijał mi numery za numerami. Zmusił mnie do zmiany strategii i przemyślenia swojego zachowania. Co najdziwniejsze jego potrzeby wcale nie były takie wygórowane, on tylko chciał zwolnić tempa, więcej delikatności i trochę więcej serca. Inny z kolei nauczył mnie świadomości mojego ciała w przestrzeni. Odpowiadał na każdą zmianę mojego dosiadu, ciężaru ciała - zawsze była akcja reakcja. Dzięki temu uświadomiłam sobie, jak moje ciało pracuje na grzbiecie konia i kiedy jest to dla niego w porządku, a kiedy mniej.
Innym razem miałam okazję obserwować u dziewczyny, z którą współpracowałam, że jest bardzo zblokowana strachem. Mimo że całkiem dobrze radziła sobie na koniu to nie pozwalała sobie na nic więcej, przez to koń się po prostu nudził. A jak wiemy, gdy koń się nudzi, to on już sobie znajdzie zajęcie (nie zawsze takie, które nam pasuje). Spadła z konia, strach się pogłębiał. Zaczęło się szukanie innych trenerów i porad. Ten koń cały czas uczy ale nikt go nie słucha. On prosi o to, żeby mógł być koniem a nie tylko maskotką. On prosi o to, żeby dać mu zadanie na miarę konia. A człowieka, swojego jeźdźca prosi o zaufanie nieznanemu, o rzeczy nowe, o wyjście ze strefy komfortu, i wreszcie o zaufanie sobie. Ten koń jest niesamowity, jest wspaniałym nauczycielem tylko nie wysłuchanym. On prowokuje do samodzielności swojego jeźdźca. Wskazuje, żeby przyczyny dopatrywać się wewnątrz siebie a nie w zewnętrznych obiektach. On pokazuje drogę samorozwoju, tylko jeszcze nie jest słyszalny. Kolejna para Pani i jej wałaszek. Wałaszek od czasu do czasu odpalał wrotki i potem pierd w powietrzu. Zachowanie takie było konsekwencją dupczenia w grzbiet. Niemal każdy, po przekroczeniu granic wytrzymałości oddaje. Także bywało strasznie. Co on przekazywał? Pracuj nad swoją postawą, nad elastycznością nad przepływem energii. W myśl teorii psychoterapeuty Aleksandra Lowena, w naszych ciałach kumulują się nasze emocje i stresy. Jeżeli coś jest nie przepracowane, to jest jak butelka szampana, to w pewnym momencie wywali. Nie znamy tylko kierunku. Albo będzie to wybuch energii (raczej emocji negatywnych) albo co częściej się zdarza wręcz przeciwnie, stłumienie jej. W skrajnych przypadkach dochodzi do zobojętnienia czyli depresji. Znieczulenia. Jeżeli koń może nam to pokazać to jest to coś wspaniałego.
Kolejna para tym razem chłopiec i klaczka. Klacz potrafiła co jakiś czas na padoku odbić na zewnątrz. Krótko mówiąc uciekała. Chłopiec całkiem fajnie siedział, całkiem lekko się poruszał a tu sruuuu. Po przyjrzeniu się jego relacji z rodzicami zauważyłam, że dziecko jest totalnie pozbawione wyborów. Inaczej, nie ma nic do powiedzenia. Nie zauważyłam też, żeby się buntował. Poddawał się wszystkiemu co było mu podane. Nie miał siły sprawczej, a nawet nie próbował jej mieć. Nic nie było pod jego kontrolą. Co z tego że dziecko chciało jechać prosto, jak nie przekazywał tego zwierzęciu. W tym duecie on nie miał nadzoru, nie wiedział że ma wybór i nie wiedział że może mieć kontrolę. W związku z czym koń przejmował inicjatywę. Taki mamy system wychowania dzieci, chcemy żeby były posłuszne czyli grzeczne. One wtedy wszystko przyjmują na klatę by spełnić oczekiwania otoczenia i nie mają świadomości, że sprawczość leży po ich stronie. Przyjmują wszystko co świat im daje kosztem swojego niezadowolenia. Później koncentrują się na czynnikach zewnętrznych. To przecież nie ich wina, że koń chodzi tak a nie inaczej, że nauczyciel się uwziął, koń się potknął - to wina drąga. Nie dajemy dzieciom wyboru. Nie uczymy ich, że wszystkich nas spotyka to samo ale indywidualny jest już tego odbiór. I to czy coś z tym zrobimy, jest też naszym wyborem, dzięki któremu mamy kontrolę nad życiem. Konie tego nas uczą, tego jak i wielu innych prawd życiowych. Tylko my z poziomu człowieka, rodzica, opiekuna oczekujemy, że koń będzie nam poddany. I tak jak u dzieci każda zmiana opcji, niezgodna z z naszą, jest odebrana jako niesubordynacja. A one nas uczą, uczą i uczą a my zamiast wyciągnąć wnioski prędzej zmieniamy nauczyciela.
Wyraźnie sobie powiedzmy, że część społeczeństwa woli konie i dzieci złamane, bo takie uznajemy za posłuszne. Oczywiście uważamy inaczej tylko postępujemy nie dając wyboru. Nawet nie chcemy wiedzieć co nam przekazują, bo może być to niezgodne z naszą wizją. Tak jak konie potrafimy zmieniać jak rękawiczki to już dzieci swoich nie wymienimy. Jakie są tego skutki na skalę kraju można sprawdzić przez statystyki prób samobójczych i tych samobójstw udanych. Dlatego uważam, że gdy na drodze komuś kiedyś stanie koń, to on jest po coś. Prawdopodobnie to jest nauczyciel, zaakceptuj i podążaj za nim. Nie wymieniaj kiedy nie jest on zgodny z Twoim ideałem. One nas nie wymieniają, przyjmują takimi jakimi jesteśmy ale wytykają nam błędy. Nie żeby z nami się kłócić tylko dla naszego dobra. Nie wymieniajmy tych koni dlatego że nie są posłuszne, dlatego że nie są zdrowe. Nie ma idealnego konia, naszą rolą jest dbać o niego takim jakim jest. Zaakceptować i nie zmieniać. Jeżeli trafił do Ciebie koń chory, to może dlatego, że masz nauczyć się empatii, opieki, odpowiedzialności? A gdy koń krnąbrny, to może masz się nauczyć cierpliwości, szukania rozwiązań, systematyczności. A gdy koń leniwy, to może masz się nauczyć współpracy, współczucia i zrozumienia?