Echo życia

James Joyce, irlandzki pisarz i jeden z najważniejszych twórców literatury XX wieku, pozostawił wiele mądrości w swoich dziełach. Jednym z bardziej znaczących cytatów, który odnosi się do codziennego życia, naszego postrzegania i zachowania jest: „Życie jest jak echo: jeśli nie podoba ci się to, co ci odsyła, musisz zmienić wiadomość, którą wysyłasz.” Ten cytat kryje w sobie głębokie zrozumienie ludzkiej natury i pojawia się w moim życiu za każdym razem gdy łapię jakiś obniżony nastrój. Jakby los mówił mi: "halo, kontroluj to co wysyłasz w świat." To ma ogromne znaczenie, od tworzenia samopoczucia, przez kreowanie wydarzeń, po poczucie życiowej sytości. Psychologowie naukowcy, starają się pokazać nam, że to nasza postawa względem świat nam go tworzy. Wszystko co możemy zmienić to siebie przez nasze myśli, odczucia, słowa i czyny. Nie możemy zmienić, ludzi, wydarzeń i świat. Możemy zmienić to jak to odbieramy. W psychologii istnieje naprawdę dużo teorii, które wspierają tezę Joyce’a. Jedną z nich jest teoria ( zapewne Wam znana) samospełniającego się proroctwa (self-fulfilling prophecy). Polega ona na tym, że nasze przekonania i oczekiwania dotyczące innych ludzi często wpływają na nasze zachowanie wobec nich, co z kolei prowokuje ich do zachowania zgodnego z naszymi oczekiwaniami. Innymi słowy, to, co wysyłamy do świata w formie naszych myśli, słów i działań, wraca do nas jako reakcja otoczenia.

Podam przykład z obszaru relacji międzyludzkich: Wyobraźmy sobie sytuację, w której osoba A nieustannie oczekuje od osoby B niechęci i wrogości. W konsekwencji osoba A zaczyna zachowywać się defensywnie lub nawet agresywnie wobec osoby B. Naturalnym odruchem osoby B będzie odpowiedzenie w podobnym tonie, co tylko potwierdzi przekonania osoby A. To błędne koło negatywnych interakcji można przerwać, zmieniając podejście jednej z osób – wysyłając inne „echo” w postaci pozytywnych sygnałów, takich jak uprzejmość, empatia czy zrozumienie. Zmiana wiadomości, którą wysyłamy, wymaga samoświadomości i chęci do introspekcji. Często nie jesteśmy świadomi, że nasze negatywne doświadczenia są wynikiem naszego własnego podejścia. Carl Jung, jeden z ojców psychologii analitycznej, stwierdził: „Człowiek potrzebuje trudności; są one niezbędne do zdrowia.” To oznacza, że wyzwania, z którymi się spotykamy, mogą być bodźcem do rozwoju, jeśli je właściwie zrozumiemy i wykorzystamy do zmiany naszego nastawienia.
Współczesna pozytywna psychologia, zapoczątkowana przez Martina Seligmana, podkreśla znaczenie pozytywnego myślenia i optymizmu w kształtowaniu naszego życia. Seligman wprowadził pojęcie „wyuczonej bezradności” (learned helplessness), które opisuje stan, w którym ludzie uczą się, że ich działania nie mają znaczenia, co prowadzi do apatii i braku motywacji.

Przeciwdziałaniem temu jest „nauczony optymizm” (learned optimism), który sugeruje, że poprzez świadome praktykowanie pozytywnego myślenia możemy poprawić nasze życie i relacje z innymi.
Aby zmienić wiadomość, którą wysyłamy, powinniśmy zacząć od samoanalizy. Zastanówmy się, jakie myśli i emocje dominują w naszym umyśle i jak wpływają na nasze zachowanie. Odkąd zaczęłam nad tym pracować widzę jak zmieniają się proporcje myśli dołujących do tych wzrostowych. Daje mi tą dużą satysfakcję. Ważne jest też świadome wysłanie pozytywnych sygnałów. Poprzez praktykowanie empatii, uprzejmości i zrozumienia w codziennych interakcjach. Nie dość, że sami nie popadamy w doły to jeszcze być może poprawimy nastrój osobom, które spotykamy. Podwójna korzyść. Kolejny aspekt to korygowanie negatywnych wzorów myślowych. Uczmy się rozpoznawać i zastępować negatywne myśli bardziej konstruktywnymi. Ja gdy złapię się na myślach, które mi nie służą, zastępuję je marzeniami. Koją moją niewygodę i rozpływam się w aranżacji planów aby te marzenia spełnić. To mnie budzi z letargu i daje impuls do działania.
No i jeszcze dbałość o rozwijanie pozytywnych relacji. Inwestujmy czas i energię w budowanie zdrowych, wspierających znajomości. Czasami nie zdajemy sobie sprawy z tego, że środowisko, w którym przebywamy nam nie sprzyja. Wiele osób jest malkontentami i szukają ciągle "dziury w całym". To zdecydowanie nie jest krąg pomagający nam rozwijać pozytywne myślenie. Trzeba mieć dużo uważności, żeby nie dać się porwać w tę retorykę ale prędzej czy później dojdziemy do wniosku, że taka relacja nie dość, że nie jest wartościowa to jeszcze jest szkodliwa. Zwykła strata czasu na wysłuchiwanie bolączek. Ludzie, którymi się otaczamy powinni nas inspirować i motywować do działania. Dodawać nam skrzydeł i podbijać energię. To ktoś przy kim czujemy życiowe wiatry w żagle. Tego Wam życzę, dobrych ludzi wokół pomagających w świadomym życiu.
